SPOŁECZEŃSTWO
KULTURA
GOSPODARKA
POLITYKA
WIEDZA
SPORT
WYPOCZYNEK
PRAWO
URZĘDOWE
↵ Mazovia24.pl - CYKLE
↵ Mazovia24.pl - RUBRYKI
Mazovia24.pl - SONDAŻEWybierz Powiat..
↵ Mazovia24.pl - Kontakt
Redakcja
e-mail: redakcja@mazovia24.pl
tel.: 600 989 222
05-250 Radzymin, skr. pocztowa: 37
czynne w godzinach 10:00 - 17:00
Redaktor Naczelny
e-mail: naczelny@mazovia24.pl
Zarząd / Reklama
e-mail: zarzad@mazovia24.pl
tel.: 608 503 403
czynne w godzinach 10:00 - 17:00
Obsługa Prawna
e-mail: biuro@kancelariarudnik.pl
tel.: 22 786 50 16
Kancelaria Adwokacka Rudnik
* kontakty do poszczególnych redaktorów na stronach osobowych (Mazovia24.pl - REDAKTORZY)
Mazovia24.pl - REDAKTORZYMazovia24.pl - PARTNERZYNAPISZ DO NAS..
×
 
 OSTATNIE 
 WYDARZENIA 
 PUBLICYSTYKA 
 INFORMACJE 
 RUBRYKI 
 
szukaj dokładnie w takiej postaci
 
Miejsce | Ostatnie
Wyszukaj
 PUBLICYSTYKA   | źródło:  Kuryer Radzymiński  
WARMIA I MAZURY 16.06.2014
Paweł Sieger
czyli WAKACJE W PRUSACH WSCHODNICH
Od razu uprzedzam - nie będzie o żeglowaniu, ale wody unikać nie będziemy, a nawet to właśnie od niej zaczniemy. Najpierw jednak drobna uwaga: istnieje wiele serwisów pogodowych, dzięki którym można sprawdzić, jaką pogodę szykuje nam Matka Natura [osobiście preferuję www.accuweather.com]; wspominam o tym, bo szykując wyjazd, szczególnie nad wodę, warto wiedzieć, czy przypadkiem wakacje nad wodą nie okażą się wakacjami w wodzie.

O walorach krajobrazowych i przyrodniczych Prus Wschodnich, do odwiedzenia których będę namawiał, nie będę się rozpisywał - każdy powinien ze szkoły, mimo edukacyjnej mizerii, wynieść minimum wiedzy: a to, że teren pofałdowany, co zawdzięczamy strasznej kupie lodu, że mnóstwo fajnych, długich jezior, co to się taki typ jeziora nazywa "rynnowe" i też jest efektem czasów bardzo zimnych, a nawet zlodowaconych z przewagą rozmrażania lodówki, że to kraina z bardzo ciekawą historią, etc. Dlatego bez rozpisywania się na tematy, za przekazywanie których jakiś miś z kartą nauczyciela wziął kiedyś kaskę, skoncentruję się na pomysłach na wolny czas. A zacznę od spływu Krutynią [osoby, które uznają pomysł za oklepany, mogą machnąć się do kolejnych części tekstu].
Spłynąć możemy sobie kajakiem, canoe albo łódką [osobiście preferuję kajak]. Całkiem fajnym elementem takiego spływu jest to, że czas spędzi się "zacnie" i zbytnio nie popłynie się z kaską, bo np. ceny wynajęcia sprzętu z odpowiednią wypornością są bardzo przystępne i nie zmieniają się od lat [od 20 do 30 złotych za dobę].
W zależności od tego, ile dni zamierzamy spędzić na wodzie, zaczynamy w Zyndakach i kończymy na Bełdanach - to wersja długa, na jakieś 4-10 dni, "zasadniczo" jakieś 90 km, ale jak komuś spodoba się popływać troszkę w bok i w poprzek, to może być sporo ponad 100km - albo zaczynamy i kończymy w Krutyniu - wersja najkrótsza, 2 metry i pół godziny. W obu wersjach niezbędnym - oczywiście - elementem jest zimne piwko, ale tego nawet nie powinienem pisać.

Ważne jest by zdecydować, czy płyniemy ile pary w gibałkach, czy też by zwiedzać, oglądać, kontemplować, podziwiać [wszystkim, którzy kojarzą odpoczynek z ekstremalnym wysiłkiem oczyszczającym polecam raczej rąbanie drewna i rozładunek węglarki niż spływ kajakowy].
Kilka dni spływu Krutynią to doświadczenie cudowne i w jakiś sposób mistyczne, szczególnie wieczorem - i każdy może podłożyć sobie pod moją mistykę taką mistykę, jaka mu pasuje.

Zaczynamy na niewielkiej rzeczce, przy której Rządza to Nil, Amazonka i strumień H2O w radzymińskim wodociągu razem wzięte, a kończymy na całkiem sporym jeziorze. Po drodze zaś podziwiamyniesamowitości i cudowności przyrody oraz inne wspaniałości typu stare chałupy, zamki oraz - last but not least - malutkie przystanie z zimnym piwem i grillowaną padlinką.
Nocleg na dwa sposoby: bierzemy namiot i rozbijamy się w jednym z setek miejsc, gdzie spokojnie wieczorem rozpalimy ognisko, zawyjemy do księżyca przy wtórze szwagra rzępolącego na starej gitarze, zrelaksujemy wyczerpane ciałko czymś z % itd. albo nocleg we wcześniej zamówionym pensjonacie, których również bardzo dużo. A ponieważ to nie siermiężny PRL, tylko rozwijająca się dwudziesta pierwsza gospodarka świata, czyli Najjaśniejsza i Rozkraczona w Unii Europejskiej [w której urzeczywistnia się społeczna gospodarka rynkowa], to nie trzeba przeznaczać jednego kajaka na magazynowanie z trudem upolowanych puszek i zupek w proszku, bo po drodze można kupić wszystko, co na takim wypadzie jest niezbędne, nawet namiot, śpiwór, zestaw survivalowy, kosiarkę do trawy, betoniarkę i małego drona bojowego [zawsze znajdziemy lokalną odmianę Biedronki, Tesco czy też natkniemy się na miejscową sieć placówek handlowych pod marką "u Czerstwego Hermana"].
A teraz króciutko o niektórych atrakcjach:

Przyroda, przyroda i jeszcze raz przyroda - zwalone drzewa nad wąsko wijącą się rzeczką, krystalicznie czyta woda pozwalająca zobaczyć, co się pod nami dzieje, stada ptactwa i... dźwięk, dźwięk przyrody cieszącej się życiem, skrzeczącej setkami i tysiącami żab, trzepoczącej zrywającymi się do lotu podniebnymi podróżnikami, szumem majestatycznych drzew opowiadających historie tajemnicze, niesamowite i niewiarygodne... Siedząc przy ognisku, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo zaczynamy czuć jakiś dziwny smutek - gdzieś tak w okolicy mostka - i czasami pojawia się myśl: Boże, jak tu pięknie...
Ale można i bez takich wzruszeń. Cisza, spokój, człowiek się wieczorkiem ze szwagrem złoił, a rano jak młody bóg zasiada w plastikowe czółno i "w Polskę płyniemy".

Po drugie: miejsca - krajobraz to jedno, a świadkowie Historii to drugie. I nie chodzi o to, że nagle wyłoni się średniowieczna warownia, której widok wbije w plastikowe krzesełko kajaka, a z której to warowni akurat wymaszerowuje zastęp krzyżacki z obnażonymi mieczami, by nieść pożogę i śmierć, by palić, grabić i gwałcić niosąc światło germańskiego ładu. Ani nie napotkamy wściekłych żądzą mordowania niewinnych Polaków rajtarów i dragonów elektora ścigających pułkownika Dowgirda, który właśnie za służbę podziękował. Chodzi o to, że np. po przedarciu się przez "morze" trzcin dopłyniemy do miejsca wyjątkowego, jedynego takiego w tej części Europy - do osady starowierców, czyli wsi, w której żyli prawosławni Niemcy. Ciut zbaczając z trasy dopłyniemy do Wojnowa, w którym cerkiew, klasztor i cmentarze odsłonią przed nami tę niezwykłą historię ludzi, którzy do Prus uciekli przed carskimi prześladowaniami.

Inny pomysł polega na tym, że znajdujemy sobie "bazę wypadową" i "wypadamy". Oczywiście, zasobność portfela albo determinacja określa, czy bazą jest "Gołębiewski" w Mikołajkach, czy gospodarstwo agroturystyczne, ale zasada jest ta sama - znajdujemy miejscówkę, w której się śpi, by po przebudzeniu ruszyć w trasę [może być i biwak nad jeziorem czy inną strugą].
A ponieważ nie cierpię, a nawet nie znoszę hoteli, proponuję alternatywę, czyli właœnie biwak albo… zamek. Na przykład Reszel, w którym kasztelan... miejsca nieprawdopodobnie klimatyczne.

Z wielu możliwości wybierzmy [ja wybieram] Reszel, czyli niewielkie miasteczko o wspaniałej historii i dość dziwnie doświadczone po wojnie, gdy "cały Naród budował swoją Stolicę". Wtedy właśnie miasteczko, które jakimś dziwnym zrządzeniem losu nie zostało zniszczone w czasie sowieckiej ofensywy zimowej 1945 roku, zaczęto "delikatnie rozmontowywać" - rozbierano stare kamieniczki, by następnie uzyskany w ten sposób materiał budowlany wywieźć do Warszawy. Gdy więc będziecie wędrować uliczkami warszawskiej Starówki wiedzcie, że jedna czy druga kamieniczka przyjechała w częściach np. z Reszla [ale podobnie było np. z wrocławskim Starym Miastem, które też zasiliło Warszawę czy Raciborzem, z którego wywieziono macewy na odbudowę Zamku Królewskiego albo Braniewa, którego urządzenia browarnicze też wylądowały w Stolicy].

"Baza wypadowa" na reszelskim zamku ma kilka plusów [i to samych dodatnich] - nasiąkamy atmosferą średniowiecznej warowni, kilka głębszych pomoże dostrzec miejscową białą damę, w galerii zamkowej otrzemy się o sztukę [możemy dosłownie się otrzeć!], jeśli zrobimy odpowiednie rozpoznanie bojem przy pomocy telefonu czy maila, to trafimy na jakiś turniej rycerski albo warsztaty plastyczne. I jeszcze jeden "plus dodatni" - wszędzie mamy blisko, albo niezbyt daleko, więc nie będzie wielkim wyzwaniem machnięcie się do sanktuarium w Świętej Lipce czy na mszę po niemiecku w mrągowskim zborze, nie zmęczy wyjazd do Wilczego Szańca i zamku w Kętrzynie albo do Okartowa po najlepsze wędzone ryby w całym kosmosie. A jak ktoś bardzo zdeterminowany, to i jaki off-roadzik przećwiczy.

Innym miejscem, do którego warto się wybrać, jest Pasłęk - śliczne miasteczko na trasie do Gdańska przez Elbląg. W samym mieście liczne zabytki: krzyżacki zamek, gotycki kościół, fragmenty murów obronnych, kamieniczki, a zamiast miejskiego basenu Park Ekologiczny. W najbliższej okolicy zespoły pałacowo-parkowe i "perła Oberlandu", czyli wieś Aniołowo [w której, zresztą, znajduje się wspaniałe gospodarstwo agroturystyczne, czyli pomysł na "bazę wypadową"]. A dla miłośników PiS-u ciekawostka, czyli wciąż działający szpital, w którym w 1918 roku przebywał pewien żołnierz armii cesarza Wilhelma II Hohenzollerna, przyszły wybitny działacz narodowo-socjalistyczny, Adolf Hitler.

Kotwicząc w Pasłęku mamy rzut beretem do jednego z najciekawszych stanowisk archeologicznych badanych w ostatnich kilkudziesięciu latach na terenie Polski, czyli do słynnego Truso [nad jeziorem Druzno,ale sobie nie pooglądamy zbytnio], także do strasznie doświadczonego wojną i akcją "cały naród buduje swoją Stolicę" Elbląga [kilka km dalej], do zamku w Nidzicy [krzyżackiego], zamku w Ostródzie [kurczę - też krzyżackiego], Olsztyna [i znów krzyżacki zamek] i jeszcze kilku innych miejsc, w których zamki, muzea, starówki... A do Gdańska i Fromborka [na spotkanie z Kopernikiem] to raptem trochę ponad godzinka.

Oprócz miejscówek stacjonarnych i całorocznych, istnieją miejscówki stacjonarne i sezonowe, czyli campingi, biwaki i pola namiotowe. Teraz więc wersja bardziej ekstremalna, czyli biwak.

Miejsc biwakowania w Prusach jest od ... no, dużo jest tych miejsc, a z tego mnóstwa mogę polecić np. wspaniałą miejscówkę w Kierwiku [nad samym jeziorem] albo u leśniczego w Spychowie [też nad jeziorem, ale innym - Zyzdrój]. Odrobina pracy w sieci i "wszystko jasne, a miejscówki rozkminione". Ważne, że jakie i które miejsce wybralibyśmy, są to same "plusy dodatnie": woda blisko, sklep z odpowiednim zaopatrzeniem niezbyt daleko, wynajęcie sprzętu do pływania - no problemo, moczenie wędki dostępne, a szwagier z gitarą w cenie.

Prusy są niesamowite. Prusy, to klimat tworzony przez przyrodę do spółki z architekturą, zabytkami oraz świadkami Historii. I Historią samą w sobie.

Oczywiście, istnieją [także w Polsce] miejsca, gdzie i woda stojąca [jezioro] i woda płynąca [rzeczka] to żaden cymes, ale tylko w Prusach owe "wody stojące" i "wody płynące" ubrane są w nieregularny, poszarpany i "niekonformistyczny" krajobraz, w którym - w dodatku - zabytek co krok: wybudowana z pruskiego muru pojedyncza chałupa albo całe gospodarstwo, średniowieczny zamek, nieco późniejszy pałac albo całe miasteczko żywcem wyjęte z Przeszłości.
Niezależnie od tego, którą opcję wybierzemy - spływanie, czyli dynamicznie czy "baza wypadowa", czyli mniej dynamicznie - wszędzie "dopadnie" nas przyroda, wszędzie natrafimy na ślady dziwnych dziejów tej ziemi: w samym centrum wsi i miasta, albo w przydrożnej kępie drzew skrywającej zapomniany cmentarzyk, na którym nagrobki starają się przechowywać pamięć pisaną alfabetem, którego odczytanie dla większości odwiedzających może stanowić problem.

Z Radzymina do nieistniejącego przejścia granicznego Polska-Prusy jest ciut ponad 120 km [przez Ciechanów w kierunku Elbląga], 150 km jadąc przez Ostrołękę i niewiele dalej trasą przez Wyszków. Się znaczy, że blisko, czyż nie? Daleko nie jest i drogo nie musi być, więc...
Zapraszam do Ostpreussen.
 WYPOCZYNEK    TURYSTYKA    
KOMENTARZE
Brak aktualnych komentarzy.
*  Redakcja Mazovia24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści umieszczane jako komentarze i na bieżąco usuwa wszelkie materiały uznawane za obraźliwe. Zawartość każdego wpisu wyraża osobiste poglądy i opinie autora. Zabrania się umieszczania treści obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady będzie przyczyną natychmiastowego usunięcia wpisu.
Polecane
przez
Redakcję
KIEDY EGZEKUCJĘ KOMORNICZĄ MOŻNA UNIEWAŻNIĆ I ODEBRAĆ ZABRANE NAM PIENIĄDZE
  Natalia Świtalska  
  Anuluj-Dlug.pl  
  05.03.2020  
 

KIEDY EGZEKUCJĘ KOMORNICZĄ MOŻNA...

To jest moment, którego wszyscy się obawiają. Spotkanie z komornikiem, który przychodzi i zabiera naszą własność. A oprócz zasądzonych kosztów, pobiera szereg innych [...]
Copyright © Mazovia24.pl (MPI) & Partnerzy
NIP: 525-119-31-40
REGON: 141422602
Santander Bank Polska 84 1910 1048 2255 0065 3365 0001