PUBLICYSTYKA • z cyklu: WIEŚCI Z BAGNA DYWAGACJA O RZECZYPOSPOLITEJ GMINIE N. 13.12.2019 Paweł Sieger Wyobraźmy sobie, że w przestrzeni geograficzno-publicznej istnieje „jednostka samorządu terytorialnego” o nazwie Gmina N. Wyobraźmy sobie, że Gmina N bez żadnych zbędnych pierdół proceduralnych powierza zarządzanie stadionem miejskim firmie Krzak – firmie bez dorobku, bez doświadczenia, ale za sporą kasę. Wyobraźmy sobie, że rzecz działa się kilka lat temu i od pierwszego przetargu na zarządzanie obiektem sportowym w kolejnych zamówieniach wymagania Gminy N rosły. Wyobraźmy sobie, że rosły bardzo konkretnie. Te wymagania. Wyobraźmy sobie, że Gmina N zaczęła sobie życzyć coraz dłuższego doświadczenia w zarządzaniu nieruchomościami sportowymi i że - zupełnie przypadkiem - okres wymaganego doświadczenia zbiegał się z „doświadczeniem” zdobywanym przez firmę Krzak. Oczywiście, kto zabroni określić „wyśrubowane” wymagania „transparentnie” zarządzanej gminie? Pojawia się jednak pytanie: Czy „wyśrubowane” oczekiwania nie są aby „śrubowane” pod konkretnego oferenta? Oraz (to jednak oznacza, że pytań jest więcej niż jedno): Czy aby Gmina N wcale nie jest tak transparentna, jak chciałaby się przedstawiać? I co z tym Burmistrzem? ZAŁÓŻMY TERAZ SYTUACJĘ HIPOTETYCZNĄ Do przetargu staje np. Instytut Zoptymalizowanej Pracy Nakładczej, który nie ma – co prawda – większego doświadczenia w zarządzaniu obiektami sportowymi (zupełnie jak firma Krzak, gdy po raz pierwszy wygrała wyścig o gminne pieniądze), ale ma spore doświadczenie w zarządzaniu. I ówże IZPN jest gotów przedstawić ofertę na „zarządzanie obiektem sportowym” znacząco niższą niż firma Krzak.Czy może? Nie, bo warunki zamówienia go dyskwalifikują, ponieważ jest „ustawka” pod firmę Krzak. Czy jest w stanie podołać warunkom „technicznym” zamówienia? Owszem. Zupełnie przy okazji dodajmy, że z zamówienia na zamówienie cena płacona przez Gminę N wzrasta, a oferta IZPN jest na poziomie tej, z którą firma Krzak wygrała pierwszy swój przetarg w inkryminowanej „jednostce samorządu terytorialnego”, czyli Gminie N (a zakres obowiązków – zasadniczo – się nie zmienił). Pojawia się inne pytanie – pytanie o przyszłość: A co, jeśli jednak okaże się, że IZPN nie daje rady (gdyby jakimś cudem przetarg wygrała)? Otóż zleceniodawca (czyli Gmina N) może zawrzeć w zamówieniu różne zabezpieczenia finansowe oraz (na przykład) obowiązek posiadania przez oferenta odpowiedniego ubezpieczenia i/ lub zabezpieczenia. Konkluzja: Ustawienie przetargu w Najjaśniejszej i Odrodzonej III Rzeczypospolitej to „małe Miki”. Dziennikarze podniecają się, że w jakimś zakładzie karnym zbudowano za 360 tysięcy „tor przeszkód”, gdy wart jest on może 65 tysięcy (to z raportu Najwyższej Izby Kontroli) - ale przecież prawdziwe perełki geszeftu są w samorządach. Wystarczy prześledzić artykuły najlepszych dziennikarzy śledczych – dziennikarzy prasy lokalnej, którzy śledzą, opisują, nagłaśniają i piętnują aberracje w Zamościu, Wołominie, Płocku, Nasielsku, Zakopanem, etc. Tak jest i w Gminie N. Nie, nie we wszystkich samorządach rządzą geszefciarze, oszuści, ludzie związani z różnymi „zorganizowanymi grupami przestępczymi i/ lub politycznymi” – takie stwierdzenie byłoby krzywdzące dla ludzi, którzy poświęcili się pracy na rzecz lokalnej społeczności, którzy (tak zwyczajnie) wykonują dobrą robotę. Nie tylko, że nie we wszystkich samorządach, nie tylko, że nie w większości. Po trzydziestu latach możemy chyba powiedzieć, że wreszcie – przynajmniej w tych naszych małych ojczyznach – jest raczej lepiej niż gorzej. cdn. KOMENTARZE Chcesz dodać komentarz? Brak aktualnych komentarzy. * Redakcja Mazovia24.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści umieszczane jako komentarze i na bieżąco usuwa wszelkie materiały uznawane za obraźliwe. Zawartość każdego wpisu wyraża osobiste poglądy i opinie autora. Zabrania się umieszczania treści obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady będzie przyczyną natychmiastowego usunięcia wpisu. |